PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4149}
7,4 7 032
oceny
7,4 10 1 7032
6,8 16
ocen krytyków
Bez końca
powrót do forum filmu Bez końca

Jak na Kieślowskiego to raczej poniżej oczekiwań - raczej ten film do mnie nie przemówił. Mysle że pokolenie które dorastało w latach 80tych zupełnie inaczej odbiera ten film.

ocenił(a) film na 10
Bolverk

A do mnie bardzo przemówił. jest to jedne z najlepszych filmów Kiśla. Nieszablonowy, metafizyczny, krytykujacy Polakow, którzy wtedy byli zaslepieni fala Solidarności zapomnieli, ze nie są tacy krystaliczni. Kisiel zepsuł dobre samopoczucie po prostu kolesiom uważającym, ze swiat jest czarno biały. My dobrzy, oni zli... Kisiel w tamtym okresie miał odwage pokazac, ze swiat jest barzdiej skomplikowany. I za to polecialy na niego gromy krytyki.

użytkownik usunięty
Bolverk

Zgodze sie z Bolverkiem - film ponizej oczekiwan. Wogole metafizyczno-polityczne filmy Kieslowskiego ktorymi chce uwydatnic swoja apolitycznosc, nie do końca do mnei nie przemawiaja

trochę błędów w tym filmie, ale ja go lubię, chociaż dorastałem w latach 90. pozdro

ocenił(a) film na 10
Mateusz_Glowacki

Mateusz, jakie widzisz błędy w Bez końca?

fidelio

Generalnie idzie o to, że ja lubię, jak film jest tylko o jednym i w sumie większość tak lubi :) A tu mamy film o Szapołowskiej, a za chwilę o Barcisiu i tak skupić myśli nie można, przesadzając z lekka. No i jeszcze wątki metafizyczne, jak i w późniejszych filmach Kieślowskiego, troche takie natrętne, nie mogę tego przetrawić. I jeszcze końcówka mnie denerwuje, on i ona za rękę idą do nieba, banalne to i po amerykańsku. Błąd to żaden, tak tylko piszę co mnie trapi. Ale najważniejszy w filmie to ten klimat po 13 grudnia, którego pamiętać nie mogę, przegrali wtedy wszyscy, każdy oberwał po głowie i nie można się było pozbierać. To wszystko w filmie jest, przez co jest to zapewne najuczciwszy obraz o tamtych czasach jeśli idzie o kino polskie. I jeszcze ten chłopczyk, co każe powąchać matce łuskę, przepiękna scena. To wszystko przecież działo się wokół, na wyciągnięcie ręki, ta łuska była jak najbardziej do powąchania wtedy. I ta wizyta na cmentarzu, jaka prawdziwa! Bardzo lubię ten film, tylko ten wątek z Barcisiem mi nie pasował..... to chyba dlatego, że scenarzyści chcieli opowiedzieć nam zbyt wiele. Tyle ode mnie.

ocenił(a) film na 10
Mateusz_Glowacki

Hmmm... Mi akurat wszystsko w tym filmie sie doskonale układa, nie ma tu niepotrzenych wątków, ani scen wedlug mnie. Co do zakonczenia to nie jest to happy end!!! Przecież głowna bohaterka popelnia samobojstwo. Ten film konczy sie bardzo pesymnistycznie, pokazując, ze jedynym dobrym światem może być tylko ten po smierci. Myślę. ze mylnie zinterpretowales to zakonczenie. Kieslwoski wyraza trutaj swój pesymizm, a nie optymizm.

Aha, zgadzam się, że to najlepszy film o stanie wojennym, jaki powstał.

fidelio

Kurde, no :)

Przecież ja nie interpretowałem ostatniej sceny, nie pisałem, że to hepi end, więc skąd wiesz, że mylnie o niej myślę?. Jeśli mówiłem, że taka jakby rodem z USA, to chodziło mi o to, że nachalna, po której wszyscy się dowiadują, że nasz świat jest taki sobie, a tam po śmierci to będzie może lepiej. Podobnie drętwo kończy się ,,Niebieski’’, bo gościanka płakała cały film, a na końcu odkryła, że miłość jednak jest (hymn z Biblii wzięty). Takie niepotrzebne przypieczętowania ze strony reżysera, nie rozumiem tego, bo Kieślowski traktował widzów raczej jak typy inteligentne. Ale żeby nie było, to zdradzę, że podobają mi się zakończenia ,,Personelu’’ i Amatotra’’, a nawet to z drzewem u ,,Weroniki’’. Końcówki filmów są najważniejsze i czeba o nie dbać :)

ocenił(a) film na 10
Mateusz_Glowacki

Ndala uważam, ze trochę nietrafnie na to patrzysz.

Co do Niebieskiego tez tak jest.

Podobnie drętwo kończy się ,,Niebieski’’, bo gościanka płakała cały film, a na końcu odkryła, że miłość jednak jest (hymn z Biblii wzięty)

KMyslę, ze trochę płytko potraktowałeś fabułę i symbolike Niebieskiego. Chyba zapomnialeś o tym, ze ten film jest o o wolności, a nie o milosci. I w tym kontekście ten hymn o miłości ma sens.

Wydaje mi się, ze Kislowi chodziło o to, ze prawdziwa wolnośc nie istnieje. dązenie do absolutnrej wolności ( a tego chciala bohaterka niebieskiego) jest z góry skazane na porażkę (ten motyw był też w Ostatnim tangu w Paryzu) -ucieczka od cierpienia, pogrąża w pustce emocjonalnej. Bo wolnośc absolutna nie moze istnieć - jako ludzie zawsze jestesmy od czegoś uzależnieni . Miłośc jest wlasnie uzaleznieniem. Kieslowski pokazuje tu, ze miłośc i wolnośc to dwie sprzeczności. Miłośc jest zniewoleniem, ale paradoksalnie może stanowić tez akt wolności.

Bohaterka decyduje sie na miłośc - przestaje uciekać od zycia, ta decyzja to jej ostateczny akt wolności. Kieslowski mówi, ze jestesmy wolni tylko wtedy, gdy sami mozemy wybrać sposób zniewolenia.

Takze ta koncowka nie jest banalną bajeczką, ze miłośc zwycieza itd. Obejrzyj film jeszcze raz i zastanów sie nad tym, bo Niebieski jest bardzo złożonym obrazem filmowym.

fidelio

No dobra, obejrzem jeszcze 5 razy i przemyślę sprawę. pozdro999

ocenił(a) film na 10
Mateusz_Glowacki

Dopiero od może 2 tygodni zacząłem oglądać filmy Kieślowskiego i w ogóle tego typu dzieła, a w wypadku Kieślowskiego muszę przyznać arcydzieła. Do niedawna oglądałem głownie filmy z amerykańskiego hollywood i japońskie horrory... Ale na tamte produkcje patrzyło się zupełnie inaczej, nie można porównywać ich ze sztuką na poziomie Kieślowskiego i Preisnera(oni są wg mnie nierozłączni, idealnie dopasowują dzwięk i obraz, szczególnie w "Podwójnym", dlatego też pisze o Preisnerze)... Mało tego, o tych wszystkich superprodukcjach trzeba zapomnieć! Nie chce oczywiście krytykować ludzi, którzy je oglądają, bo nie muszą lubić tego co ja, każdy oczywiście ma inny gust, ale po prostu chodzi o to, że dziwne dla mnie jest pisanie o "happy endach" z hollywood, komentując arcydzieło Kieślowskiego...
Nie wiem czy w pełni rozumiem ten film, jak pisałem nie mam jeszcze w tym doświadczenia... W filmie moim zdaniem Kieślowski poruszył dwa odrębne tematy: walki o wolność i jej cenę, oraz odrębny wątek o wartości miłości. Otóż puenta filmu, wg. mnie była dowodem na to, że miłość nie jest tylko jakąś reakcją fizyczną w mózgu, nie ogranicza się tylko do fizyczności, jest uczuciem, i to jeszcze najcenniejszym jakie możemy posiadać na tym świecie, a gdy je stracimy, to życie traci dla nas sens, nawet ta mniej "głęboka" miłość do własnego dziecka nie wystarcza... Na temat walki o wolność, a właściwie pytaniu: czy można w niej kierować sie honorem, Kieślowski pozostawił odpowiedź widzowi, oskarżony Darek nie był szczęśliwy z zakończenia sprawy, mimo, że wyszedł na wolność to był oczywiście argument za tym, że wolność to nie wszystko, bez honoru sama wolność nie wystarczy, a nawet jest niczym, ponieważ okazuje sie fałszywa, pozorna, niepełna. Natomiast ostatnie słowa mecenasa usprawiedliwiały jego działanie, tym "wilczkiem" był Darek, zamienił się w posłusznego psa, ale może jednak zapomnieć o sumieniu, może je zagłuszyć: "Zapewnij mnie, że żyję wolny, chociaż płaczę". Pokazał mu tymi słowami, także, że unosząc sie honorem, przyjmując postawę bohatera, a potem rezygnując z własnych idei dla korzystenego wyroku sam dowiódł, że to wszystko jest nieważne, ponieważ, wybrał sam, z własnej woli zakończenie, a mógł postąpić inaczej...

ocenił(a) film na 10
arrowman

przepraszm, już późno jest, porpwaki: "Mało tego, o tych wszystkich superprodukcjach trzeba zapomnieć" PRZY OGŁADANIU PRODUKCJI KIEŚLOWSKIEGO;
"reakcją fizyczną w mózgu", CHEMICZNĄ!... tego sobie nie wybacze...(studiuje fizyke i może dlatego to napisałem, automatycznie);

Nie dokończyłem również wątku: Moim zdaniem, to widzowi, reżyser pozostawił wybór, sam nie określił jednoznacznie, która droga jest prawidłowa...
Sam tego chyba nie potrafię... Nie wiem jak bym postąpił mając rodzinę, dzieci... Może dlatego lepiej jest ich nie mieć.

ocenił(a) film na 10
arrowman

Witam Cie Szymonie.
Wlasnie zalozylem temat dla Ciebie o Bez konca na moim blogu. Przepraszam, ze tak pozno, ale w ostatnich miesiacach nie bylo mnie na filmwebie ze wzgledu na chroniczny brak czasu. Ale nie zapomnaiłem o Tobie, dlatego zalozylem temat. Chetnie z Toba podyskutuję. Pozdrawiam gorąco.

ocenił(a) film na 9
Bolverk

Ja dla odmiany nie zgodzę się z Bolverkiem, ale za to po części przyznam rację Mateuszowi, który z Bolverkiem się zgadza.

Podczas seansu odniosłem wrażenie, że ?Bez końca? jest trochę przepakowany. Scenarzyści zbyt wiele uwagi poświęcili Barcisiowi. Jego sprawa mogłaby być, ale na dalszym planie. Albo skupiamy się na Szapołowskiej i oglądamy film psychologiczny z dodatkiem metafizyki albo jedziemy z polityką i opowiadamy o problemach Barcisia. Co prawda oba te wątki ładnie ze sobą są połączone, ale przydałoby się to jakoś rozgrodzić, aby nie nadwerężać podzielności uwagi widza, i o Barcisiu opowiedzieć mimochodem.

Poza tym, na początku film ten wydał mi się odrobinę niedorobiony. Bodaj pierwsza scena, zmarły adwokat opowiada siedząc przy łóżku, ja sobie obserwuje jego twarz, wsłuchuje się w to, co on mówi, aż tu nagle na chwile kamera pokazuje klucze i inne takie tam pierdoły. Niby mała rzecz, a zasupła bardzo ładny wstęp. Nie podobały mi się również nagłe cięcia w trakcie sceny... zupełnie jakby nie mogli powtórzyć ujęcia. Czas ich gonił czy jak?

Dosyć tego narzekania. ?Bez końca? pomimo swoich wad jest wielkim filmiem, ostro zjechanym przez krytykę. Dlaczego wielki? Chociażby dlatego, że nie można przejść obok niego obojętnie.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Witam,

Kieślowski w 1989 roku o tym filmie powiedział tak:

"Ja dostałem strasznie w kość po tym filmie, jak po żadnym i to zarówno od gazet oficialnych czy partyjnych jak np. Trybuna Ludu, która napisała, że właściwie trzeba mnie aresztować za wydanie instrukcji dla podziemia, od gazet kościelnych, które okropnie ostro zaatakowały ten film jak i gazet podziemnych, ktore stwierdziły, że jest to poprostu zrobione na zamówienie rządu i władzy i że jestem karierowiczem. Wszyscy zaatakowali ten film bardzo ostro a jednocześnie po żadnym innym filmie, także wcześniejszych, nie dostałem nigdy tylu telefonów i listów od ludzi nieznanych mi zupełnie, którzy powiedzieli - tak jest, Pan ma rację, myśmy wszyscy spuścili głowę, tylko nikt nie chce głośno o tym powiedzieć". Pa

KYRTAPS

Mi się film podobał bardzo... nawet zastanawiam się czy nie jest to najlepszy film Kieślowskiego, jaki widziałam... zupełnie nieschematyczny, każda scena piekielnie ważna, muzyka (no jak zawsze Preisner na najwyższym poziomie), montaż genialny (ale o tym nie trzeba mówić...), gra aktorów na najwyższym poziomie (również nie spotkałam się ze złymi aktorami u Kieślowskiego, więc to nie nowość) - jak zwykle świetna Szapołowska... czy film przepakowany? Hm... wg mnie nie - przecież wątek o Barcisiu był w zasadzie głównym, więc jak można by go było pominąć albo skrócić?
Odnośnie jednej z wypowiedzi... {SPOILER) - końcowa scena: kiedy Urszula szła z mężem - nie trzymali się za ręce - nawet specjalnie zwróciłam na to uwagę -> i to było dla mnie bardzo ważne... taki szczegół, a tak wiele daje.. daje do myślenia - że nie jest to super-szczęśliwy end.. raczej ulga.. że główna bohaterka wreszcie odnalazła swoje miejsce. właśnie takie małe rzeczy wyróżniają filmy Kiśla od masy innych (eh, nie jestem dobra w tłumaczeniu o co mi chodzi :/).
Pierwsza scena - również genialna... monolog zaczynający się od 'umarłem'.. od razu wbija w fotel.

pozdrawiam.

użytkownik usunięty
KYRTAPS

'Nie podobały mi się również nagłe cięcia w trakcie sceny... zupełnie jakby nie mogli powtórzyć ujęcia. Czas ich gonił czy jak? '

tak, mieli jakieś problemy przy ich kręceniu i stąd te cięcia. Kieślowski pisze o tym w swojej 'Autobiografii', ale nie pamiętam już dokładnie.

ocenił(a) film na 8

W tamtych latach brakowało taśmy i można było robić jedynie po dwa ujęcia na scenę. Szapołowska wspominała o tym kilkakrotnie w swoich wywiadach. Co do filmu.. Nie potrafię go ocenić w obiektywny sposób. Czy dana scena była niepotrzebna, czy źle zrobiona. Całość jest szczelnie zamkniętą kompozycją, z której wycięcie lub zmienienie czegokolwiek popsułoby harmonię. Można o tym filmie rozmawiać, ale nie da się go porównywać. Każdy, kto go obejrzał, pamięta pewnie to uczucie samotności, jakby nagłego wyrwania z głębokiego snu, w momencie, w którym muzyka zaczyna rozbrzmiewać coraz głośniej, a mąż z żoną odchodzą. Potem obraz się zatrzymuje, a film kończy. Odebrałam ten film, jako przekaz o tym, że wolność nie może istnieć w naszym świecie. Na drodze ku niej stoi wiele przeszkód, w tym my sami.

ocenił(a) film na 2
Bolverk

Uważam, że podzielenie filmu na 2 główne wątki ratuje go. Wątek z Barcisiem jest spłycony do wyboru między dwiema możliwościami. Nic właściwie poza tym tu nie ma. Wątek wdowy natomiast jest już bardzo ograny, też nic nowego tutaj nie ujrzymy.
Wrzucenie obu tych wątków odwraca uwagę od ich błahości, powodując przy tym, że film ogląda się z większym zainteresowaniem.

ocenił(a) film na 9
pozytywny_zawodnik

Wszystko co jest powiedziane, powiedziane jest na temat głównego martwego bohatera, niezależnie czy jest tam barciś czy łomnicki... tak czy inaczej wszystko to dotyczy bohatera.
Nie zgodzę się ze zdaniem jakoby film był zbyt rozgadany, że za wiele w nim wątków.... one wszystkie są potrzebne i konieczne, żeby tak a nie inaczej kierować emocjami widza, żeby naprowadzać jego stan emocjonalny na spokojne przyjęcie zakończenia. Film przemyślany i bardzo dobrze zrobiony, chyba najlepszy film Kieślowskiego.

ocenił(a) film na 6
pozytywny_zawodnik

Zgadzam się. Jak na Kieślowskiego film jest naiwnie schematyczny i posługuje się zgranymi kliszami aż nie mogłem zrozumieć, że Piesiewicz mógł wypiec taki scenariusz. Najsłabszym ogniwem filmu jest Szapołowska, która gra tak sztywno, że postać którą kreuję jest emocjonalnie trudna do odczytania, wręcz niezrozumiała.Jej decyzja o samobójstwie jest dla mnie jakaś niespójna z treścią filmu oraz jego głównymi wątkami. Wątek z Barcisiem i Bardinim sili się na wielki dylemat egzystencjalny a w rzeczywistości jest problemem moralnym, który przez wiele osób został już doświadczony. Smaczku dodaje tylko fakt zanurzenia tego wszystkiego w realiach opozycji anty-PRL.
Miłe zaskoczenie z Marią Pakulnis. Moim zdaniem gra bardzo sugestywnie, empatycznie. Zawsze miałem M. Pakulnis za jedną z najgorszych aktorek polskich. Kieślowski potrafił wydobyć z niej bardzo dużo. W większości jego filmów Maria Pakulnis gra świetnie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones