Krzysztof Kieślowski

8,4
8 419 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Krzysztof Kieślowski

Witam! Przeczytałem właśnie w telewizyjnym dodatku do Gazety Wyborczej w artykule o Kieślowskim że w 1994 roku w miesięczniku Film jakiś znany polski krytyk opublikował baaaaardzo krytyczny artykuł o "Trzech kolorach" Kieślowskiego (jego filmy w Polsce przez bardzo długi okres były w Polsce niedoceniane) a niedawno ten sam krytyk w specjalnej ankiecie uznał tę samą trylogię za najważniejszy "kulturalny diament III RP" w polskim kinie. Czy ktoś z Was wie jaki to krytyk? Może ktoś ma ten rocznik "Filmu" i mógłby to sprawdzić? W zeszły wtorek w TVP 2 w Kocham Kino był dokument o Kieślowskim pt. Still alive, w którym wspomniano (nie pamiętam niestety kto konkretnie tak się wypowiadał), że jednym z krytyków który się "przejechał" po Dekalogu był Kłopotowski. Jestem ciekaw czy ten w/w krytyk z "Filmu" i Kłopotowski to ta sama osoba...

martinezowiec

Podajesz jakieś niesprawdzone informacje. W filmie "Still Alive" istotnie była mowa o Kłopotowskim, ale w nieco innym kontekscie. Otóż - jak twierdzi Zanussi - napisał on artykuł o Kieślowskim demaskujący go jako artystę niereligijnego (lub ateistycznego - jak kto woli). Artykuł ten powstał w odniesieniu do filmu "Bez końca", a nie do Dekalogu".

Mnie również interesuje coż to za człowiek tak skrytykował w 1994 roku "Trzy Kolory", by później nazwać je "kulturalnym diamentem III RP" zważywszy, że dwa z trzech filmów trylogii nie są filmami polskimi.

guido8i05

Otóż to pewnie ten imbecyl Kłopotowski. Czytalem ten artykuł o Kieslowskim, w którym Kłopotowski nie tyle krytykował rezyesera, co go po prostu obrazał. Waziutki swiatpogladzik ma Kłopotowski ( okolice LPRu). Jak go słucham, albo ogladam to mi się wymiotowac chce. Tak samo zjechał tez Kubricka.
Kłopotowski przyjechal z USA kilka lat temu i postanowil pouczac nas malych Polaczkow co jest sztuką, a co nie. Przy okazji rozpetal wojnę w mediach kilka lat temu miedzy Młodymi, a Baronami. Wojna dośc fikcyjna, która sluzyla krytykowi jedynie do zaistnienia medialnego. Nawet z "Filmu" wreszcie sie go pozbyli. A teraz wystepuje w ultraprawicowej telewizji Puls. Straszne! Ten czlowiek przynosi nam wielki wstyd!

fidelio

Przykro mi Fidelio, ale absolutnie nie masz racji. Po pierwsze, swoje sądy opierasz na niesprawdzonych, zakłamanych informacjach. Po drugie, oceniasz człowieka na podstawie nie jasnej wiedzy o jego poglądach.
Kieślowskiego krytykował Mateusz Werner, który nie ma najlepszej opinii wśród znawców tematu. Osobiście nie ufam temu człowiekowi, gdyż w swoich tekstach pragnie zwrócić uwagę na siebie, a nie na to, o czym pisze.
Co do Kłopotowskiego, to zaliczam go do jednego z najlepszych polskich krytyków filmowych. Facet pisze sensownie, ma bardzo dużo racji w swoich opiniach, ale jego styl przypomina kazania.

martinezowiec

Aha jeszcze jedna sprawa... Nazwisko krytyka który napisal ten artykuł, o którym mówisz znajdziesz naponizszejstronie. Jest tutaj baza i wyszukwiarka wszsytkich filmowych artykułów w polskich gazetach.

http://filmpolski.pl/fp/Bibliografia.htm [filmpolski.pl/fp/Biblio ...]

martinezowiec

Ten krytyk to nie był wcale Kłopotowski, tylko Mateusz Werner.
W FILMIE w artykule KOLOROWA PUSTKA (nr 8/1994 s.72-73), wypowiada się na temat TRZECH KOLORÓW jako o zręcznej zabawie widzem. Twierdzi, że Kieślowski udaje "tworzenie kina artystycznego", stosując pewne charakterystyczne dla filmu jako sztuki elementy - "z namaszczeniem filmowane przedmioty, ostentacyjne lekceważenie fabularności akcji, starannie wyeksponowana ścieżka muzyczna i wzniosła intelektualnie rama konstrukcyjna...". Werner stwierdza m.in. "Kieślowski robi kino wyglądające dokładnie tak, jak powinno wyglądać kino ambitne, głębokie, artystyczne. Czy jest nim w istocie i czy można odróżnić istotę od pozoru?(...)Krytycy międlą wciąż frazesy o "dwóch połówkach /Weronika/, niemocy wolności /Niebieski/, niemocy równości /Biały/ i zaskakującym braterstwie/Czerwony/. Jeszcze tylko kilka skojarzeńbujających w obłokach /np. kolor czerwony to krew, a krew to życie - zupełnie jak na plakietkach PCK/ i już. Koniec inwencji." Wreszcie Werner puentuje swoje rozważania: "Pytanie, które mnie męczy za sprawą TRZECH KOLORÓW - czy można dziś kręcić filmy opisujące pustkę i pustotę współczesności, które jednocześnie same nie byłyby puste? Albo inaczej: czy da się mówić o śmierci Boga językiem Ewangelii nie popadając jednocześnie w żałosną sprzeczność? Odstręczające kiczowatym patosem zakończenie "Niebieskiego", w którym dźwięczą słowa Pawłowego "Hymnu o miłości" - jest smutną odpowiedzią na to pytanie: nie."
Przytoczyłem tylko nieliczne fragmenty z artykułu Wernera...

martinezowiec

Nie mialem "doczynienia" z owym Wernerem nie kojarze go
ale poszukam tego artykułku a to co tutaj zostało wymioenione to jest baaardzo mało sympatyczne. Debil jakiś czy co?
przecież kazdy moze w ten sposób się wypowiedzieć. Wystarczy tylko chciec kogoś skrytykowac i pare ładnych inteligentnych słow uzy itd. mozesam cos pisał/ krecił ale bylo malo fajne i nitk Nie chciałtego albo pozazdrosił ze polak zrobił piekny genialny film tzn duzo filmów ja Kiesla uwielbiam za Dekalog i Kolorki. Geniusz

hihihaha

http://www2.stopklatka.pl/felietony/felieton.asp?f1i=123

Polecam ciekawy film o Kłopotowskim. Znajdziesz tam też kilka słów o Wernerze. Na prawdę warto przeczytać.

hihihaha

Mam łeb pełen filmów i tylko o nich myślę. Oczywiście chodzi o artykuł, a nie o film :D

martinezowiec

Kieślowski generalnie nie cieszył się sympatią krytyków w Polsce. Również Zygmunt Kałużyński przez długie lata nieprzychylnie wypowiadał się o filmach 'ornitologa'. Nawet Amatora potraktował z lekką ironią, a przy okazji telewizyjnego Dekalogu napisał: "Kieślowski jest filmowcem, który tłucze dziesięć pudeł i jedno mu wychodzi". Nie był jednak zupełnie jednostronny, ponieważ na przykład 'Krótkim filmem o zabijaniu' był zachwycony.

użytkownik usunięty
sweet0devil

Absolutnie zgadzam się z przytoczonymi tutaj fragmentami artykułu Wernera i z Kałużyńskim (a z tym to mi się nie często zdarza zgodzić), który w "Perły do lamusa?" idealnie podsumował twórczość Kieślowskiego przy okazji omawiania "Podwójnego życia Weroniki".
Późny Kieślowski, gdzieś tak od czasu twórczości z Piesiewiczem to po prostu pozer który udaje że robi ambitne kino.

A ja się nie zgadzam zupełnie. Śmieszy mnie często określenie 'ambitne', bo co tak naprawdę ma ono oznaczać? Odnoszę wrażenie, że ten przymiotnik nadużywany jest przez osoby, których możliwości intelektualne przekraczają poziom kina hollywoodzkiego, ale jednocześnie nie chodzą do kina po to, by czegoś doświadczyć, ale po to, by mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku pójścia na "dobry film". Przy czym, nie mam na myśli, że Ty jesteś taką osobą, nie znam Cię, była to po prostu dygresja, luźno związana z tematem.

Kino Kieślowskiego bardzo mnie porusza. Zarówno to przed współpracą z Piesiewiczem, jak i po. Uważam, ze np. w "Dekalogu" czy "Bez końca" nie ma nic z przerysowanego, przeartyzowanego kina, udającego coś, czym nie jest. Te filmy bardzo silnie oddziaływują na moje emocje i naprawdę powodują, że zastanawiam się nad swoim życiem. Choć brzmi to banalnie, czy nie jest to najważniejszą funkcją sztuki? Nie trzeba się silić na liczne komplikacje i przemilczania, zeby opowiedzieć coś ważnego. Jak wykazał Kieślowski, prostym językiem opowiadac można o bardzo trudnych, złożonych sprawach. W tym wlasnie widze jego wyższość np. nad Bergmanem. Kieślowski, mimo wspaniałej i bogatej warstwy symbolicznej i wrażenia metafizyczności w niektórych z jego filmów, nie dodawał im nigdy więcej cięzkości niż byłoby to konieczne. Jego umiejętność mówienia obrazem jest wręcz niesamowita. Ten subtelny, ale tym samym potwornie silny sposób dotykania widza, który nawet do końca nie jest świadom momentu, kiedy zostął poruszony, jest dla mnie fenomalny i czyni filmy Kieślowskiego wyjątkowymi i genialnymi.

Werner pokazał brak głębszego spojrzenia w stwierdzeniu "czy można dziś kręcić filmy opisujące pustkę i pustotę współczesności, które jednocześnie same nie byłyby puste? Albo inaczej: czy da się mówić o śmierci Boga językiem Ewangelii nie popadając jednocześnie w żałosną sprzeczność?". Nawet nie zacznę polemizować, bo chyba oczywiste jest, że da się.

Przepraszam, że wyszedł mi tak długi wywód, ale w moim przekonaniu Kieślowski to jeden z najlepszych reżyserów w historii kina, dlatego trochę się rozpisałam :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones